paryż
Wrzesień 2023
Paryż - miasto zakochanych
Paryż nazywany jest miastem miłości i pewnie coś w tym jest, jeżeli jesteś niepoprawnym romantykiem albo doceniasz czy też lubisz sztukę, literaturę artystów, pisarzy, którzy celebrują romans do tego miasta w swoich dziełach. Faktycznie, nie można tej stolicy odmówić wielu romantycznych kawiarni, restauracji z dobrym winem i jedzeniem, pikników na Polach Marsowych czy też w ogrodach Tuileries, kawy na Montmartre przy muzyce na żywo, romantycznego spaceru wzdłuż Sekwany czy też widoku samej wieży Eiffla.
Paryż w 3 odsłonach
Paryż odwiedziłam w sumie 3 krotnie i za każdym razem wydawał mi się odmienny. W 1993 roku, jako nastolatka byłam tak zmęczona liczeniem kroków na Champs-Eysees idąc od Łuku Triumfalnego do Luwru, że jak dotarliśmy do muzeum, to miałam tak dość tego spaceru, że ostatnią rzeczą, o której marzyłam było zrobienie kolejnych tysięcy kroków oglądając tą niezrozumiałą dla mnie sztukę. Sama Mona Lisa za kuloodporną szybą, oddzielona od turystów taśmami i z własnymi ochroniarzami, w porównaniu z obrazem Białej Damy z Kórnika, wielkim na całą ścianę, wydawała mi się brzydka, szara i ponura. Paryż w 2017 roku, już po zamachach, które miały miejsce w 2015 i 2016 roku, niby był miastem chcącym zapewnić odwiedzającym bezpieczeństwo, natomiast każdy muzułmanin budził w nas niepokój i obawy. Wszędzie była widoczna uzbrojona gwardia, wzmożone kontrole do wejść na teren zabytków, (tym samym ogromne kolejki -2h czekania na wjazd na wieżę Eiffla, 1h czekania do Wersalu). Musielibyście widzieć nasze miny gdy czekając w kolejce na wjazd na wieżę Eiffla, dokładnie w południe, stojący parę osób przed nami muzułmanin rozłożył dywanik, zdjął buty i rozpoczął swoją modlitwę.
Bezpieczniej niż w Barcelonie?
6 lat później, w 2023 roku (kiedy to w marcu Paryż tonął w śmieciach w skutek potężnych strajków wymierzonych przeciwko reformie emerytalnej, a w lipcu obowiązywał drugi poziom zagrożenia terrorystycznego, czyli realna groźba zamieszek i zamachów), jadąc we wrześniu z babskim towarzystwem, mocno zastanawiałam się czym to miasto zaskoczy mnie tym razem. I wiecie co? Miasto zaskoczyło mnie ale pozytywnie. Pomimo fatalnego widoku i hałasu z okna hotelu (obok była rozbiórka budynku, więc już o 7 rano młoty pneumatyczne zaburzały nasz sen), Paryż okazał się być czysty. Nie tonął w śmieciach, a wieczorem wracając pieszo do hotelu czułam się bardziej bezpiecznie niż w Barcelonie. Bezdomni w metrze nie byli natarczywi, a w restauracjach obsługa chętnie rozmawiała w języku angielskim!
Jak zwiedzać i dostać się do Paryża?
Z Poznania jest 2 godzinny lot liniami Ryanair na Lotnisko Beauvais–Tillé. Następnie Aerobusem z terminala 1 na lotnisku dojedziesz w 1,15 h do Paryża do Port Maillot, skąd już metrem dotrzesz w różne dzielnice stolicy. Paryż najlepiej jest zwiedzać pieszo, a dalsze odcinki pokonywać metrem, którym najszybciej dotrzesz z jednego końca miasta na drugi. My już pierwszego dnia zakupiliśmy pakiet 10 biletów na osobę i po zostawieniu walizek w hotelu, ruszyłyśmy podbijać miasto. Tym razem, praktycznie wszystkie bilety do miejsc, które chciałyśmy zwiedzić kupiłam online z wyprzedzeniem. W ogóle praktycznie nie stałyśmy w kolejkach do kas. Oczywiście, w przypadku wjazdu na wieżę, kupując bilety wcześniej, podejmujesz ryzyko, iż trafisz na deszcz i pochmurny dzień i tak też było w naszym przypadku, ale przynajmniej miałyśmy niezłą przygodę wracając do hotelu.
Paryż w 5 dni
Wieża Eiffla to symbol i główna atrakcja Paryża. To chyba najbardziej rozpoznawalna metalowa konstrukcja na świecie, z której możesz podziwiać całe miasto. W zależności od kupionej opcji biletu, ustawiasz się w odpowiedniej kolejce.
Z ciekawostek – sama wieża jest odmalowywana co 7 lat i zużywa się na to ponad 6 ton farby. Z bliska, tak naprawdę wcale nie jest szara tylko brązowa. Bez dwóch zdań musisz ją zobaczyć za dnia jak i wieczorem kiedy to, jest cała podświetlona, a od godziny 20 o każdej pełnej godzinie migocze tysiącem światełek przez 5 minut. Widok obłędny.
Dodaj tu swój tekst nagłówka
Na drugie piętro wieży dostaniesz się schodami (wersja tańsza) lub windą (wersja droższa).Bez względu jaką masz opcję biletu, z powrotem z drugiego piętra możesz również zejść pieszo schodami, zatrzymując się na pierwszym piętrze gdzie jest restauracja. By dostać się na sam szczyt, na drugim piętrze przesiadasz się na inną windę. Przy ładnej pogodzie podobno widoczność ze szczytu sięga aż 65 kilometrów. My tego dnia trafiłyśmy na pochmurny dzień i tak jak udało nam się wjechać na sam szczyt będąc wcześniej na niższym piętrze i zobaczyć całe miasto bez słońca, tak na koniec naszego zwiedzania siarczyście lunęło. Na drugim piętrze wieży znajdował się na nasze szczęście sklep z pamiątkami gdzie mogłyśmy zaopatrzyć się w parasole „I love Paris”. (Jakość parasoli fatalna bo po 5 minutach użytkowania, szprychy już były wyłamane).
Samo muzeum d’Orsay jest już ciekawe ze względu na sam budynek. Znajduje się ono bowiem w starym dworcu Kolei Orleańskiej, który stał się w pewnym momencie bezużyteczny. Nie był on bowiem dostosowany do nowych, dłuższych pociągów. Obiekt został przebudowany, natomiast sama konstrukcja pozostała bez zmian. Wielki hol został podzielony przegrodami, w których znajdują się mniejsze galerie. Muzeum ma 3 piętra i każde podzielone jest na inną część w zależności od czasu tworzenia artystów czy też rodzaju sztuki. Z ciekawostek, powiem Tobie, że do budowy dawnego dworca zużyto 12 tysięcy ton metalu, więcej niż do budowy wieży Eiffla i 35 tysięcy ton szkła. Powierzchnia zakryta szkłem to połowa całkowitej powierzchni pałacu Buckingham! Po wejściu do środka muzeum to, co jako pierwsze przyciąga wzrok to przede wszystkim wielki zegar.
W samym muzeum znajdziesz bogaty zbiór prac słynnych impresjonistów – Moneta, Renoira czy też obrazy Vincenta Van Gogha czy Boudina oraz kolekcja rzeźb i mebli. Jak już się domyślasz (po przeczytaniu mojego wpisu o Luwrze) nie jestem fanką tego rodzaju sztuki. Moje uznanie zyskały jednak szklane ławki w salach, na których można przysiąść i podziwiać obrazy z pewnej perspektywy. Czekając na moje koleżanki, które być może bardziej intensywnie zwiedzały muzeum, postanowiłam sobie przysiąść i popatrzeć również na zwiedzających ludzi. I w ten sposób zafascynowały mnie nie obrazy ale ławki! Może właśnie te ławki zadecydują, że wybierzesz się do Muzeum d’Orsay! Dodam, że zaprojektowane zostały przez japońskiego architekta Tkoujina Yoshioki.
Luwr to najsłynniejsze i najchętniej odwiedzane muzeum świata. Znajduje się w centrum Paryża i jest faktycznie ogromne. Jeżeli jesteś fanem liczenia kroków i pobijania rekordów pokonanych kilometrów podczas zwiedzania – nie zapomnij włączyć swojej aplikacji. Samo zwiedzanie Luwru jak dla mnie, to trochę jak spacer z mapą w labiryncie, by zobaczyć dane dzieło sztuki i wydostać się na zewnątrz. Główne wejście do muzeum stanowi usytuowana na dziedzińcu przed Luwrem szklana piramida, wybudowana na wzór egipskiej Piramidy Cheopsa. Wykonana jest wyłącznie ze szkła i metalu i stanowi jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w mieście. Fani Dana Browna i filmu Kod Leonarda Da Vinci liczą pewnie szklane płyty, z których została zbudowana piramida (według Browna składa się ona z 666 części – liczba ta symbolizuje Szatana) – w rzeczywistości tych elementów jest podobno 673.
Luwr mieści się w dawnym pałacu królewskim, więc masz okazję do zwiedzenia komnat, w których mieszkał najprawdziwszy król. Ale to nie najistotniejszy fakt, który przyciąga te tłumy turystów. Najcenniejszym i chyba najbardziej znanym dziełem jest obraz Mona Lisa wykonany przez Leonarda da Vinci. To przed nim ustawiają się kolejki turystów, by przez chwilę popatrzeć i zrobić zdjęcie. Czy warto? Pewnie i warto skoro to jedyne takie dzieło sztuki na świecie. Tym razem nie stałam w długiej kolejce. Sama Mona Lisa nic się nie zmieniła, ani się nie postarzała ani nie odmłodniała! Nadal jest za kuloodporną szybą i ma swoich własnych ochroniarzy.
Co zobaczyć w Luwrze
Jeżeli chodzi o zwiedzanie całego Luwru od A do Z to chyba nie ma takiej osoby, która tego dokonała. Przeczytałam gdzieś na blogu, że jeżeli przeznaczymy zaledwie 30 sekund na oglądanie jednego eksponatu to potrzebowalibyśmy 100 dni na zobaczenie całej kolekcji muzeum. Ja proponuję skupić się na najważniejszych eksponatach takich jak Wenus z Milo, której brakuje nie tylko rąk ale również stóp i płatków uszu, bezgłową Nike z Samotraki, czy komnaty z biżuterią Napoleona i spędzić maksymalnie 2,5h. Oczywiście, jeżeli jesteś fanem obrazów Tycjana, Rubensa, Rembrandta, Boscha czy Poussina i innych, to na pewno czasu potrzebujesz więcej. Z ciekawostek, warto zajechać na stację metra Louvre –Rivoli. W 2000 roku stacja ta została przeprojektowana i by uczcić dziedzictwo kulturowe Luwru, jej ściany zdobią reprodukcje słynnych dzieł sztuki prezentowanych w muzeum!
Dzieła wybrane - Louvre
Jedna z moich towarzyszek podróży poprosiła mnie byśmy podczas zwiedzania Paryża zajrzały do opery. Pomyślałam sobie czemu nie, w końcu nie co dzień ma się okazję przebywać na takich salonach, jeżeli nie jest się fanem opery czy baletu. Operę można zwiedzać praktycznie codziennie w określonych godzinach. Bilet kosztuje 14 EUR. Nie jest to może i ogromna kwota, ale jak na to, że akurat sala koncertowa była niedostępna dla publiczności i nie mogłyśmy zobaczyć tej ogromnej czerwono – złotej sali z żyrandolem ważącym 6 ton, który w 1896 r. spadł na paryską arystokrację w trakcie przedstawienia, to kwota powinna być niższa niż standardowo. Wrażenie robią schody wykonane z białego marmuru, które rozgałęziają się na dwie rozbieżne kondygnacje prowadzące do Wielkiego Foyer. Cokoły schodów zdobią kobiece pochodnie, a sufit nad klatką schodową przedstawia sceny z mitologii greckiej. Foyer, bogato zdobione złotem, lustrami i żyrandolami trochę przypomina przepełnione bogactwem sale na Wersalu.
Podobno w operze znajdowało się również foyer de la danse – specjalne pomieszczenie, w którym do występów przygotowywali się młodzi tancerze. Przyglądali się im starzy i bogaci arystokraci, którzy ich uwodzili. Proceder ten był akceptowany przez matki, które zajmowały się stręczycielstwem. Dasz wiarę? Warto również zobaczyć niewielką ale klimatyczną bibliotekę znajdującą się z tyłu opery. Osobiście pomyślałam sobie o bibliotece z Hogwartu tyle, że w wersji mini.
W centrum Paryża, warto odwiedzić Centrum Pompidou, nie tylko ze względu na nietypową architekturę ale same dzieła i nowoczesną sztukę. Zdecydowanie to muzeum przypadło mi najbardziej do gustu. Sam obiekt z zewnątrz przypomina kolorową kostkę, a to za sprawą tego, że wszystkie instalacje: grzewcze, wodociągowe, energetyczne czy też klimatyzacja zostały umieszczone na zewnątrz budynku. Każda z instalacji ma przypisany swój kolor np. system klimatyzacji – niebieski, a elektryczny kolor żółty. Dzięki temu zabiegowi, zaoszczędzono sporo miejsca w środku. Elementem wyróżniającym się są również ruchome schody i korytarze umieszczone na fasadzie budynku w przezroczystych kopułach. Centrum Pompidou to 6 kondygnacji, na których znajdują się biblioteka, sale koncertowe, teatr, sala kinowa, restauracje, a 3 ostatnie piętra to Muzeum Sztuki Współczesnej. 4 i 5 piętro to wystawy stałe. Znajdziesz tu obrazy i rzeźby Picasso, Kandinsky’ego czy Dali ale także wiele ciekawych kontrowersyjnych konstrukcji, instalacji, przedmiotów czy filmów, stworzonych przez znanych i początkujących architektów i designerów. Czy warto tu zajrzeć – zdecydowanie tak.
L’Arc de Triomphe
Po wieży Eiffla i katedrze Notre Dame to chyba właśnie Łuk Triumfalny jest kolejnym, najbardziej rozpoznawalnym zabytkiem w Paryżu. Znajduje się na placu Charles de Gaulle wzdłuż Champs-Elysees i pozostałych 5 ulic. Z lotu ptaka, widok ten przypomina piękną gwiazdę. To pod tym łukiem przejechał kondukt żałobny z trumną Napoleona, tu wystawiono na widok publiczny po śmierci ciało Wiktora Hugo i pod nim stworzono Grób Nieznanego Żołnierza. Na samym Łuku znajdziesz wyryte spisy bitew czy też spisy najważniejszych dowódców, w tym kilka nazwisk polskich dowódców: Józefa Chłopickiego czy Jana Henryka Dąbrowskiego.
Na szczycie zabytku umieszczono taras widokowy, na którym został nakręcony jeden z finałowych kadrów trzeciego sezonu „Lupina” którego gra znany z „Nietykalnych” Omar Sy. By the way – oba filmy genialne. Gdy będziesz już przy Łuku lub na tarasie widokowym, polecam popatrzeć na poczynania kierowców na samym rondzie. Większość z nich pędzi przed siebie jak na złamanie karku, inni przejeżdżają rondo byle by przetrwać, a jeszcze inni głównie motocykliści prześlizgują się między innymi samochodami na centymetry. Tu, trzeba mieć dobrą orientację, najlepiej podwójne lusterka i szybko machać głową na lewo i prawo.
Notre-Dame de Paris
Tym razem z wiadomych względów, nie było nam dane zwiedzić Katedrę. Pożar w 2019 roku, który objął strop, wieżę centralną i dach katedry, poruszył serca chyba całego świata. Do tego momentu, Katedra była słynna dzięki Dzwonnikowi z Notre Dame Victora Hugo. Usytuowana jest na wyspie Cite, połączonej z lądem 8 mostami. To, co obecnie możesz zobaczyć to front Katedry gdyż ocalały boczne ściany, dwie frontowe wieże i 3 słynne rozety z witrażami. Chyba wszyscy Paryżanie czekają aż ponownie zadzwoni ten słynny dzwon, który odzywał się podczas wielkich katastrof czy pogrzebów.
Jeżeli chcesz zobaczyć coś innego niż malarstwo i rzeźby, a cenisz modę, z całego serca polecam odwiedzić galerię Christiana Diora. Tu kiedyś znajdowały się pracownie krawieckie haute couture, kapelusznicze, perfumiarskie. Tu po korytarzach chadzał sam Christian Dior. Zaraz po wejściu, na oszklonych ścianach spiralnej klatki schodowej prowadzącej na ekspozycję, zobaczysz przepiękną instalację z najsłynniejszymi projektami. Wszystkie ułożone są wedle porządku kolorystycznego, tworząc tęczową panoramę mody: miniaturowe reprodukcje sukien i wydrukowane w technice 3D buty, torebki, flakony perfum oraz nakrycia głowy. Całą ekspozycję otwiera sala przedstawiające biografię projektanta. Wędrując pomiędzy kolejnymi salami, odkryjesz różne motywy przewodnie, które były inspiracją dla artysty. Galeria Diora to zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc w Paryżu.
Kolekcja Diora w miniaturze
Basiligue du Sacre-Coeur
Bazylikę Sacre-Coeur widać chyba z każdego miejsca w Paryżu. Po pierwsze dlatego, iż znajduje się na pięknym wzgórzu Paryża – Montmartre, a po drugie, z daleka wydaje się, że świeci czystą bielą za dnia jak i nocy. Swą charakterystyczną biel zawdzięcza kamieniu wapiennemu, który pod wpływem powietrza i deszczu wydziela bielący mury kalcyt. Na wzgórze można wjechać kolejką lub wejść po słynnych schodach. Zwiedzanie kościoła jest bezpłatne. W niej znajduje się największy dzwon Francji. Z samego wzgórza, przy bazylice rozpościera się przepiękny widok na cały Paryż. Na schodach, tuż pod kościołem siedzą tłumy turystów jak i mieszkańcy Paryża, którzy nie tylko cieszą oczy tym widokiem ale razem śpiewają, grają i dopingują młodych artystów.
Plac du Tertre
Tuż za Bazyliką Sacré-Cœur znajduje się Place du Tertre. Tu, oprócz kawiarni i restauracji, w których posmakujesz słynnych ślimaków (ja akurat podziękowałam za ten rarytas) spotkasz wielu artystów, malarzy, rysowników czy karykaturzystów. To właśnie tą dzielnicę upodobali sobie Picasso, van Gogh, Verlaine, Liszt czy Chopin. Warto przespacerować się bocznymi uliczkami, usiąść na wino czy kawę w słynnej restauracji Le Consulat czy też La Maison Rose, gdzie oprócz wspomnianych powyżej ślimaków spróbujesz mule czy też słynne francuskie naleśniki i posłuchasz muzyki na żywo. Na kolację usiadłyśmy w małej francuskiej restauracji Le Poulbot, gdzie skosztowałyśmy francuskiej zupy cebulowej z serem i grzankami. Było naprawdę smacznie.
Wzgórze Montmartre
moulin rouge
U podnóża Montmartre znajduje się słynny plac Pigalle i Moulin Rouge. Miejsce to wygląda zupełnie inaczej za dnia jak i wieczorem, dlatego polecam zajrzeć tu o różnych porach dnia. Choć sam plac kojarzy się z erotyką i sklepami dla dorosłych to poza tym wiele się nie dzieje. Znakiem rozpoznawczym dzielnicy czerwonych latarni (których tak naprawdę nie ma) jak i najsłynniejszego na świecie kabaretu i kankana jest słynny Czerwony Młyn. W zależności od pory dnia jak i opcji pokazu (z kolacją czy też samym szampanem, opcji VIP) za taneczne show – Feerie zapłacisz od 88 EUR do 210 EUR za osobę. Przed wejściem na salę, która liczy 850 miejsc, do stolika poprowadzi Cię osobisty kamerdyner. W samym pokazie, co mnie osobiście zaskoczyło bierze udział ponad 80 tancerzy z całego świata i w zdecydowanej większości są to kobiety. Stroje tancerzy to głównie pióra i mieniące się cekiny podkreślające ciała tancerek. Na spektakl mogą wejść dzieci od 6 roku życia więc show wcale nie jest lubieżne i przesączone erotyką. Spektakl składa się z 4 odsłon, w każdej z nich tancerze występują w zupełnie innej stylistyce tańca, muzyki i w różnych kostiumach. Pomiędzy odsłonami w programie są atrakcje: pokazy żonglerów, akrobatów, magików – poczujesz się trochę jak w cyrku. Rozumiem, że tancerze potrzebują czasu na zmianę kostiumów, natomiast moim zdaniem większość tych atrakcji dodatkowych wcale nie była spektakularna. Największy aplauz publiczności zdobyła zdecydowanie para wrotkarzy i oczywiście francuski kankan.
Palais Royal
Będąc w Paryżu nawet kilka dni, nie sposób zwiedzić wszystko. Zajrzyj jednak choć na chwilę do Palais Royal, które znajduje się w centrum miasta obok Luwru. Na samym dziedzińcu ustawiono 260 biało-czarnych pasiastych, marmurowych kolumn. Palais Royal – siedziba francuskiej rady Stanu Rady Konstytucyjnej i Ministerstwa Kultury połączony jest z francuskim Teatrem Narodowym. My trafiłyśmy akurat na próbę pokazu akrobatycznego, który przygotowywany był z okazji obchodzonych Europejskich Dni Dziedzictwa. Dachy i przejścia pałacu przekształcone zostały w scenę, na której tancerze przy akompaniamencie muzycznym odgrywali performance.
Jeżeli masz 30 minut wolnego czasu (warto zarezerwować sobie wcześniej wejście), które jest całkowicie bezpłatne na wystawę Louis Vuitton. Zupełnie za darmo zobaczysz dość ciekawą ekspozycję awangardowych prac w historii marki w kooperacji z różnymi artystami: Stephenem Sprouse, Takashi Murakami i innymi. W trakcie spaceru zobaczysz serię intrygujących torebek z dziurami, kufry, które po otwarciu stawały się szafą, toaletką z lustrem i szufladkami czy łóżkiem, a także apaszki i mnóstwo gadżetów marki takie jak: galanteria skórzana, okulary, perfumy, czy też książki. Obok wystawy znajduje się kawiarnia i sklep z czekoladą, która naśladuje logo, motywy i wzory domu mody. Ceny obłędne i przyznam szczerze, że tylko skośnoocy turyści cokolwiek nabywali.
Quartier Latin
Dzielnica Łacińska
Z czego słynie Dzielnica Łacińska w Paryżu? Znajdziesz tu całe mnóstwo restauracji, kawiarni, cukierni z makaronikami ale też trochę kultury. Spacerując uliczkami, natkniesz się między innymi na kościół Saint Severian czyli kościół św. Seweryna, w którym odbywają się koncerty muzyki klasycznej. Wpadłyśmy na niego całkowicie przez przypadek, gdyż przed spacerem po tej dzielnicy, usiadłyśmy na lunch we francuskiej restauracji Flagrant Delice z widokiem prosto na kościół. To właśnie tu dziewczyny zamówiły żabie udka, serowe fondue. Ja chyba testowałam risotto z kurczakiem, które niestety było takie sobie. Spacerując dalej Rue Saint Jaxques przejdziesz obok słynnej Sorbony aż do Panteonu. W jego krypcie pochowani są Aleksander Dumas, Victor Hugo, Emil Zola, Rousseau, a także Maria Skłodowska-Curie.
Pantheon
Jardin du Luxembourg
Ogród Luksemburski
Z Dzielnicy Łacińskiej udałyśmy się na spacer do słynnego Ogrodu Luksemburskiego. Tu Paryżanie spędzają wolny czas. Po naszych nieudanych próbach zwiedzania różnych ogrodów czy to w Rzymie, czy nawet w Watykanie, ten zrobił na mnie duże wrażenie. W samym centrum ogrodu znajduje się ośmiokątny staw, w którym dzieci puszczają wypożyczone, drewniane żaglówki. Dookoła na porozstawianych krzesłach i ławkach można odpocząć od zgiełku, hałasu i nacieszyć oczy kasztanowcami czy drzewami cytrusowymi. Z ciekawostek jakie wyczytałam, to oś ogrodu przebiega dokładnie przez południk zerowy. My również w tym miejscu spędziłyśmy trochę czasu wolnego.
Cimetière du Père-Lachaise
Przyznam szczerze, że nie sądziłam, że cmentarz może na mnie zrobić takie wrażenie. Ten zrobił i to nie z powodu znanych osób, które tu zostały pochowane. Sam cmentarz znajduje się na wzgórzu, co też nadaje mu wyjątkowy charakter. Spoczywa tu ponad 300 tysięcy osób. My odwiedziłyśmy grób Fryderyka Chopina, Jima Morrisona, Moliera i Edith Piaf. Wcale nie łatwo znaleźć dany grobowiec. Przy grobie Edith Piaf spotkałyśmy mieszkankę Paryża, która odwiedza ten grób co tydzień i kładzie świeże róże. Jak się okazało, wcale nie była związana żadnymi relacjami rodzinnymi, tylko była ogromną fanką samej piosenkarki. Na samym cmentarzu panuje cisza i spokój. Groby są szare, smutne, raczej sprawiają wrażenie opuszczonych. Kwiaty i znicze są tylko na nielicznych mogiłach. Przy grobie muzyka The Doors stoi drzewo osłonięte bambusową matą, do której przyklejonych jest tysiące gum do żucia przez fanów Morrisona. Cała ta atmosfera sprawia, że coś ten cmentarz w sobie ma. Niesamowitą aurę tworzą same mogiły i grobowce, które są jak dzieła sztuki trzymające w sobie różne tajemnice.
Galeries Lafayette
Dlaczego galeria Lafayette jest tak popularna i warto tu zajrzeć? Wchodząc do galerii, masz wrażenie, że wkraczasz do ogromnego teatru czy też opery z lożami. Dech zapiera niesamowita kopuła jak i ozdobne wykończenia całego wnętrza. Niesamowicie tu wygląda w okresie Świąt Bożego Narodzenia. W tym 10 piętrowym budynku znajdują się butiki chyba z najdroższymi markami świata. Ciekawostką jest fakt, że każde piętro galerii posiada swój własny, osobny sejf. Pod koniec dnia około 600 kasjerów chowa w nim utarg, który następnego dnia trafia do kolejnego sejfu w innym podziemiu. Nawet, jeżeli nie zamierzasz tu zrobić żadnych zakupów, warto zobaczyć samo wnętrze ze względu na unikalny charakter. Wjedź również na taras, z którego bezpłatnie możesz podziwiać panoramę Paryża.
La Défense
La Defense to nowoczesna, biurowa dzielnica Paryża gdzie swoje siedziby mają największe korporacje i francuskie koncerny. Znajdziesz tutaj też restauracje, kawiarnie, hotele i apartamentowce. Choć to dzielnica białych kołnierzyków, my głównie spotkałyśmy rowerzystów czy osoby trenujące triki na deskorolkach. Sercem dzielnicy jest La Grande Arche czyli Wielki Łuk. Sam łuk ma takie wymiary, że zmieści się w nim Łuk Triumfalny. Cały obszar wyłączony jest z ruchu kołowego, a do wszystkich wieżowców można dostać się drogami wewnętrznymi w podziemiach.
Spacerując po dzielnicy zobaczysz ogromną rzeźbę – kciuk francuskiego rzeźbiarza Baldacciniego (będący powiększeniem odlewu palca samego artysty). Nie powiem by rzeźba ta była jakaś urokliwa, choć im dłużej na nią patrzyłam to widziałam nogę słonia. Przyjedziesz tutaj metrem – linia nr 1, która jest całkowicie zautomatyzowana i jeździ bez maszynisty.
A propo nietypowych pomników w Paryżu, w parku pomiędzy Petit Palais i Plac de la Concorde zobaczysz inną, nietypową rzeźbę Jeffa Koonsa – dłoń trzymającą 11 tulipanów, które przypominają trochę kolorowe pianki – Marshamllow. To praca amerykańskiego artysty w geście solidarności po atakach terrorystycznych w Paryżu w 2015 roku. Rzeźba ma nawoływać do amerykańskiej Statuy Wolności trzymającej pochodnię.