Teneryfa

Największa Wyspa Kanaryjska
Przyszedł czas na odkrycie największej z Wysp Kanaryjskich – Teneryfy. Wyspa skusiła nas czarnymi plażami, przepiękną, bujną przyrodą, parkami, wąwozami oraz wulkanicznym krajobrazem przy wulkanie El Teide. Po jej poznaniu, według mnie to taka mieszanka Madery i Lanzarote. Klimatycznie bardzo zróżnicowana, podzielona na część północną, bardziej wilgotną, mglistą z częstymi przelotnymi opadami i część południową bardziej słoneczną i suchą.
Klimat i specyfika wyspy
Przemieszczając się na wyspie, nawet w ciągu jednego dnia, jesteś w stanie pod kątem pogodowym doświadczyć czterech pór roku, więc całe zwiedzanie wyspy warto jest dobrze zaplanować nie tylko pod kątem tras ale również pod kątem odzieży, którą zabierzesz z sobą.
Teneryfa - co zobaczyć
A co zobaczyć będąc na Tenerefie? Jest tego dość sporo, wbrew temu co mówią Ci, że najistotniejszy jest Wulkan El Teide i Wąwóz Masca. Północ wyspy z kolonialnymi miasteczkami, górami Anaga i pięknymi szlakami pieszymi w moim odczuciu przez wielu turystów są mocno niedocenione. No ale nie każdy musi lubić trekking.
A o to lista tego co udało nam się zobaczyć podczas naszego pobytu:
- Klify Los Gigantes i Playa de los Guios
- Wąwóz Masca
- Mirador de la Ruleta i trekking Roques de Garcia
- Minas de San Jose
- La Orotava
- Puerto de la Cruz
- Garachicco
- San Cristóbal de La Laguna
- Smocze drzewo w Icod de los Vinos
- Charco los Chochos
- Wąwóz Barranco del Infierno
- La Caleta
- Góry Anaga
- Taganana
- Playa del Roque de las Bodegas, Teresitas
- Santa Cruz de Tenerife
Jak zwiedzać?
No właśnie: jak zwiedzać? W trakcie tygodniowego pobytu na Teneryfie, na bardziej intensywne zwiedzanie wyspy zaplanowaliśmy 4,5 dnia. Jak zawsze polecam zwiedzanie samemu. Taniej i więcej możesz zobaczyć na swoich własnych warunkach. Auto na 4 dni, już trzeci raz z rzędu wypożyczyliśmy w Cicar. Z ręką na sercu mogę tą wypożyczalnię polecić, gdyż spisali się bardzo dobrze z podmianą nam samochodu, które nam padło praktycznie pod samym wulkanem El Teide. Niestety trwało to 2h od momentu zgłoszenia, natomiast byliśmy godzinę drogi od samej wypożyczalni, a trasę musiała pokonać laweta z nowym autem we mgle i deszczu, po krętych drogach

Puerto de Santiago
Naszą bazą wypadową było niewielkie miasteczko na południu wyspy, tuż przy Los Gigantes, Puerto de Santiago. Nie brakuje w nim knajpek, barów, sklepików z pamiątkami, małego portu, kameralnych, czarnych plaż i przepięknej promenady nad samym oceanem.


Plaże w Puerto de Santiago
Ciekawą opcją są kamienne plaże z naturalnymi basenami utworzonymi przez wystające formacje skalne. W Puerto de Santiago, polecam zajrzeć na Playa de las Bajas przy Hotelu Barcelo Santiago oraz na Piscina Natural Acantilado De Los Gigantes, gdzie betonowo-skalny falochron oddziela naturalną zatoczkę od oceanu.


Po drodze miniesz piękny punkt widokowy Mirador Punta del Roque.


Hotel Barcelo Santiago
Naprawdę rzadko polecam hotele i to nie dlatego, że nie jestem zadowolona. Większość po prostu niczym szczególnym się nie wyróżnia. Hotel Barcelo Santiago rekomenduję tym, którzy po dniu zwiedzania szukają spokoju, relaksu z dala od gwaru i hałasu dyskotek. To hotel dla osób pełnoletnich, z przepięknymi widokami na ocen, klify Los Gigantes, oraz naturalne baseny. Przepyszna, zróżnicowana kuchnia, bogata zarówno w owoce morze jak również w dania bezglutenowe. Codziennie, świeży sok z pomarańczy na śniadanie to był miód na moje serce! Wieczorem żadnych cyrkowych akrobacji i show, tylko muzyka na żywo.




Los Gigantes

Z Puerto de Santiago płynnie przechodzisz do miasteczka Los Gigantes. Ja tak naprawdę nie zauważyłam żadnej granicy pomiędzy tymi miejscowościami. Same klify Los Gigantes podziwiać możesz z poziomu wody podpływając łódką czy katamaranem z portu, z przyległej plaży z czarnym, wulkanicznym piaskiem Los Guios lub z innych, wyżej usytuowanych punktów widokowych. Te wielkie, majestatyczne klify, sięgające nawet 600 metrów robią ogromne wrażenie.

Plaża Los Guios

Zdjęcia jednak nie oddają ich wielkości i potęgi. Ja nie mogłam się napatrzeć na tą wielką pionową ścianę opadającą do oceanu, na którą to patrzyłam codziennie z naszego balkonu i hotelowego tarasu.

Kiss me in Los Gigantes

Na trasie do centrum Los Gigantes natrafisz na ciekawy mural Kiss me in Los Gigantes z zadaniami, które zauważyłam dopiero oglądając zdjęcia w domu: 1. Znajdź ukryte 3 serca. 2. Pocałuj swoją miłość i po 3. Wypowiedz życzenie.

Wąwóz Masca


Między bazaltowymi ścianami masywu Barranco de Masca znajduje się mała wioska Masca, która ze względu na swoje położenie i wygląd nazywana jest Europejskim Machu Picchu. By uniknąć tłumu turystów i walki o miejsce parkingowe oraz mijanki z innymi autami i busami na krętej drodze dojazdowej, postanowiliśmy przybyć do wioski z samego rana.

Ponieważ szkoda nam było czasu, nie planowałam trekkingu wąwozem do dziewiczej Playa de Masca, który trwa do 8h w obie strony. Jedną z opcji jest też dotarcie do wioski taksówką, trekking wąwozem w jedną stronę do plaży i powrót do miasta statkiem drogą wodną. Bilety trzeba jednak ogarnąć dużo wcześniej. Nam wystarczył krótki spacer po wiosce i przepiękne widoki, których ukoronowaniem było pojawienie się tęczy.


Na trasie do wioski znajduje się punkt widokowy Mirador de Cherfe, z którego zobaczysz krętą drogę, która dostarczy Tobie mnóstwo emocji i podniesie adrenalinę.

Park Narodowy Teide

Dla wszystkich odwiedzających Teneryfę, chyba obowiązkowym celem jest wjazd kolejką linową lub też zobaczenie wulkanu Teide, wznoszącego się ponad chmury na wysokość 3718 metrów.

Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, odwołano nam jednak wjazd na szczyt wulkanu. Zwrot kosztów biletów, które zakupiłam z 2 tygodniowym wyprzedzeniem na konkretną godzinę otrzymaliśmy już następnego dnia. Otrzymaliśmy co prawda możliwość zmiany terminu, natomiast musisz mieć niesamowite szczęście, by w trakcie swojego pobytu był jeszcze jakiś wolny termin.


Anulowanie wjazdu kolejką, nie oznacza jednak rezygnacji wjazdu na teren całego Parku Narodowego i zobaczenia pozostałych jego atrakcji czy też odbycie spaceru na jednym ze szlaków w okolicy wulkanu. Sama droga pod Teide jest bardzo malownicza i najpierw prowadzi przez sosnowe lasy czasem we mgle jak to było w naszym przypadku, a następnie przez wulkaniczny niczym marsjański krajobraz.
Mirador de la Ruleta


Zaledwie 4,5 km od kolejki linowej na Teide znajduje się imponujący punkt widokowy Mirador de la Ruleta skąd możesz podziwiać równinę Llano de Ucanca i skałę La Catedral o nietypowej strukturze, trochę przypominającej skorupę żółwia.


Sama 3,5 kilometrowa trasa Roques de Garcia oznaczona jest jako szlak nr 3 i zaczyna się właśnie w punkcie widokowym La Ruleta. W zależności od tego, z której strony rozpoczniesz swoją wędrówkę (my ruszyliśmy w prawo), początkowo płaska ścieżka, po obejściu skał Los Roques prowadzi w dół do równiny Llano de Ucanca



Następnie do skały La Catedral, wulkanicznego kominu, przez który wydostająca się lawa, nie docierając do ziemi, zastygła na jego powierzchni. Końcówka trasy to strome podejście z powrotem do parkingu przy głównym punkcie widokowym.

Niby to tylko 3,5 km ale żwawym tempem zajęło nam to jakieś 1,5h. Najgorsze jest to, że na górze, kiedy nie osłaniają Cię skały wieje silny wiatr i przydaje się wiatrówka. Poniżej na równinie słońce mocno daje się we znaki.






Mirador Minas de San José

Z Parku Narodowego Teide kierując się w stronę miasteczka La Orotava mijasz kolejny punkt widokowy Mirador Minas de San Jose. Warto się tu zatrzymać i zrobić sobie 30 minutowy spacer. Miejsce to znane jest jako “marsjański krajobraz na Teneryfie”. Właśnie tutaj prowadzone są testy pojazdów marsjańskich, zanim zostaną one wysłane na misję w kosmos.

La Orotava

Teneryfa to wyspa pełna uroczych miasteczek, które zachwycają kolonialną architekturą. Jednym z nich jest właśnie La Orotava, która wyróżnia się małymi placykami, brukowanymi uliczkami, kościołami z wieżyczkami czy pięknymi ogrodami skierowanymi stromo w kierunku oceanu.

Te balkony...

La Orotava słynie z Casa de los Balcones, tradycyjnego kanaryjskiego budynku z wspaniałymi, drewnianymi balkonami.

Innym ciekawym budynkiem jest Liceo de Taoro -była rezydencja rodziny Asconio. Obecnie mieści się tutaj siedziba Towarzystwa Kulturalnego Wspólnoty Taoro (Sociedad Cultural Liceo de Taoro). Tuż obok znajdują się piękne Victoria Gardens oraz Hijuela del Botánico – ogród z tropikalnymi roślinami pochodzącymi z Ameryki Południowej, Afryki Środkowej oraz Australii, w którym zobaczysz mniejszą wersję Smoczego Drzewa.
La Orotava




San Cristóbal de La Laguna

Kolejne, historyczne miasteczko z kolonialną architekturą placów, domów i kościołów, zachowanym historycznym układem uliczek, które zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO to San Cristobal de la Laguna.


Znajduje się tu kilka muzeów, galerii sztuki i mnóstwo restauracji z ogródkami. Podobno to miasteczko było inspiracją do projektowania innych, kolonialnych, hiszpańskich miast, powstających w Ameryce Środkowej czy Południowej: kubańskiej Hawany czy stolicy Peru-Limy.

Kolorowe ulice Laguny

Po San Cristobal de la Laguna polecam poszwendać się, bez żadnych konkretnych planów zwiedzania, no może z jednym celem, po spacerze – usiąść i napić się kawy.

Puerto de la Cruz

Puerto de la Cruz to mocno turystyczna stolica północy Teneryfy. Chyba w żadnym innym odwiedzanym miasteczku nie widzieliśmy takiej ilości turystów spacerujących promenadą wzdłuż oceanu. Tętni życiem jak nasze Międzyzdroje w szczycie sezonu. Chyba też dlatego nie skradło mojego serca i nie poświęciłam mu większej uwagi.


Jednym z rozpoznawalnych miejsc Puerto de la Cruz jest Lago Martiánez, kompleks basenów zaprojektowany przez architekta z Wysp Kanaryjskich, którego już poznaliśmy na Lanzarote Césara Manrique. Baseny wkomponowane w wulkaniczne skały, z fontannami, wysepkami i tarasami słonecznymi, przestrzennie ładnie harmonizują z otoczeniem. Wejście do kompleksu znajduje się tuż przy bulwarze.

Spacerując po mieście, dotarliśmy do Plaza de la Iglesia, placu z kościołem, ławeczkami pod palmami i mnóstwem różnych lokali gastronomicznych. Puerto de la Cruz znane jest także z najpopularniejszego zoo, czyli Loro Park, do którego przyjeżdżają turyści z całej wyspy. Po odwiedzeniu już na Fuerteventura Oasis Wildlife, Loro Parku nie mieliśmy w planach zwiedzać.
Garachicco
W Garachicco zatrzymaliśmy się dosłownie na moment. O miejscu wiedziałam jedynie tyle, że w 1706 roku w wyniku wybuchu wulkanu wypływająca z krateru lawa pokryła część miasta. Erupcja praktycznie doszczętnie zniszczyła port, który był głównym źródłem utrzymania tutejszej społeczności.

Pozostałością po tych wydarzeniach jest brama, która prowadziła do dawnego portu. Coś jednak zyskało Garachicco na tej eksplozji. Spływająca do oceanu lawa stworzyła naturalne baseny, znane jako El Caletón.

Drago Milenario w Icod de los Vinos
Z Garachico szybko dotarliśmy do pobliskiego Icod de los Vinos, ze słynną draceną – Drago Milenario (Tysiącletnia dracena), jednoz najstarszych smoczych drzew na świecie. Dracenę można spotkać jedynie na Maderze i na Wyspach Kanaryjskich. Ma ponoć 300 gałęzi, około 17 metrów wysokości, a pień w najszerszym miejscu ma ponad 6m średnicy. Dracenę znajdziesz na terenie parku Parque del Drago, do którego trzeba kupić bilety. Dzięki informacji znalezionej na jednym z blogów, smocze drzewo możesz zobaczyć całkowicie za darmo z punktu widokowego na Plaza de Andrés de Lorenzo Cáceres.

Charco los Chochos

Na koniec dnia, na sam zachód słońca odwiedziliśmy jeszcze kolejne, unikalne zbiorniki wulkaniczne wypełnione wodą oceaniczną – Charco los Chochos.

Ze względu na płytkość tych naturalnych basenów, masz możliwość kąpieli w wodzie cieplejszej niż w oceanie. Jest tu też raczej bezpiecznie, gdyż same baseny, są chronione przed większymi falami przez naturalne, skalne falochrony.


Wąwóz Barranco del Infierno
Barranco del Infierno, czyli Piekielny Wąwóz, w odróżnieniu od wąwozu Masca choć nie jest może tak popularny to i tak musisz zarezerwować termin i kupić bilety z wyprzedzeniem. Sama trasa, która liczy 6,5 km w obie strony, nie jest wymagająca, a na jej przejście potrzebujesz 2h idąc żwawym tempem.


Jest trochę podejść, mostków i zdarzają się schody, więc z wózkiem raczej będzie ciężko. Na szlaku nie ma żadnych sklepów więc warto zaopatrzyć się w wodę.

Obowiązkowo przez cały czas na trasie trzeba mieć kask na głowie. Obowiązuje limit osób zwiedzających i jest to 300 osób. Wejście do wąwozu zamykane jest o godz. 14:00, natomiast wejście pod sam wodospad, (najwyższy na Teneryfie) który jest zwieńczeniem wędrówki, zamykane jest o 12:30.


Początek trasy to piękne widoki na ocean, urwisko, raczej uboga roślinność w postaci kaktusów i popękane skały. Niżej, kiedy robi się bardziej wilgotno, roślinność jest o wiele bardziej bujna. Słychać ptaki i rechotanie ropuch. Jeżeli lubisz trekking to polecam ten szlak.



La Caleta
Po trekkingu w wąwozie Barranco del Infierno, początkowo w planach miałam kolejny trekking na Montania Roja. Postawiłam jednak na lunch i spacer w przepięknym, spokojnym miasteczku La Caleta.


La Caleta znajduje się na południowo-zachodnim wybrzeżu Teneryfy, w pobliżu popularnego kurortu Costa Adeje.
La Caleta to spokojna dzielnica, w której nie spotkasz już takich tłumów turystów jak w Los Cristianos czy Puerto de la Cruz. Nie zauważyłam tu również żadnych dyskotek czy głośnych barów. Tu naprawdę panuje spokój, nie ma gwaru ulicznego, idealna lokalizacja dla tych, co chcą się zrelaksować.


Zachęcam do spaceru po promenadzie wzdłuż oceanu, zagłębienia się w małe uliczki, w których na jednej ze ścian urzekł mnie kolorowy mural, czy też delektowania się darami morza w jednej z rodzinnych restauracji. Można też zainspirować się kolorystyką domów, hoteli oraz garaży!


Góry Anaga
Po wizycie w San Cristóbal de La Laguna, udaliśmy się w stronę parku i pasma górskiego Anaga. Ta północna część wyspy znana jest z pięknych krajobrazów (pod warunkiem, że nie ma mgły), gęstych lasów laurowych, głębokich wąwozów oraz stromych klifów. Na trekking, po różnych szlakach w górach Anaga możesz przeznaczyć 2, a nawet 3 dni.



Szlak zmysłów

Początkowo w planie miałam szlak wokół Roque de Taborno, jednak z powodu czasu jaki musielibyśmy poświęcić na tą trasę (od 3-4h), zdecydowaliśmy się na 25 minutowy spacer, chyba najpopularniejszym, turystycznym szlakiem zwanym „El Sendero de los Sentidos”.


Szlak ten zwany potocznie Szlakiem Zmysłów, w formie pętli ma 1,3 km i jest idealny dla rodzin z dziećmi.
El Sendero de los Sentidos to prosta, niewymagająca trasa, gdzie w połowie dojdziesz do punktu widokowego Mirador del Llano de los Loros, skąd podobno roztaczają się piękne widoki. My tego dnia trafiliśmy na mgłę i mżawkę w górach, więc nie widzieliśmy dosłownie nic. Za to las laurowy i roślinność na szlaku przepiękna.



Tunel de las Hadas
Po tym, krótkim spacerze zrobiliśmy przystanek przy Tunel de las Hadas. To baśniowy tunel, o którym przeczytałam na kilku blogach. Ten tunel to stara droga, która powstała w wyniku przekopu przez skały. Ma 70 metrów długości i miejscami ma 5 metrów wysokości. Im bardziej mglisto i ponuro tym jego urok jest większy. Nad głową, sklepienie tworzy las wawrzynowy, który rośnie po jego obu stronach. Niesamowity klimat, który porównałam do wizyty w lesie Fanal na Maderze.


Pico del Ingles

Kolejny punkt na naszej trasie w górach Anaga to szczyt Pico del Ingles. Tak jak wspominałam wcześniej, tego dnia podążała za nami mgła, więc to był kolejny niesamowity widok, który mogłam sobie tylko wyobrazić.

W tym miejscu, mamy ogromne podejrzenia, że chciano nas okraść. Ja poszłam zwiedzać, a Maciej wyciągając coś z bagażnika zauważył, kręcącą się kobietę przy przednich drzwiach pasażera. Faktycznie, mój błąd w drzwiach zostawiłam torebkę, która co prawda byłą pusta, ale przyciągała wzrok. W efekcie nic się nie stało, gdyż została przez Macieja spłoszona jednak siedziała potem w swoim samochodzie być może czekając na innych turystów. Warto być jednak czujnym.
Kierując się do miasteczka Taganana minęliśmy Devil’s Spur Rock. To fragment stały, na krawędzi której biegnie droga. W końcu wyszło słońce i mogliśmy podziwiać przepiękne widoki po drodze do Taganana.
Taganana i Casa Bibi y Mana

Czas na lunch przyszedł w małej, rodzinnej knajpce Casa Bibi y Mana, która serwuje tradycyjną, kanaryjską kuchnię. Przyszedł czas na degustowanie lokalnych smaków. My mieliśmy niesamowite szczęście, bo od razu dostaliśmy stolik. Za menu służy czarna tablica, na której dania napisane są kredą. Cokolwiek bym nie jadła, to i tak Papas Arrugadas, czyli słone, pomarszczone ziemniaki w mundurkach zdobyły moje podniebienie.

Playa del Roque de las Bodegas
Z Taganana udaliśmy się na Playa del Roque de las Bodegas i Playa Teresitas. Pogoda jaką mieliśmy nie zachęcała nas do plażowania i kąpieli w oceanie, ale spacer czemu nie. Przecież głównie chodzi o to, by nacieszyć się otaczającymi nas żywiołami i naturą.


Molo na plaży del Roque

Plaża Roque, z czarnym piaskiem pochodzenia wulkanicznego jest popularnym kąpieliskiem w północnej części Anagi. Nie ma tu wielkich fal, a tuż przy plaży znajduje się molo zbudowane na skale. Wzdłuż promenady znajdziesz sporo barów i restauracji.

Playa de las Teresitas
Playa de las Teresitas znajdująca się w mieście San Andreas to sztuczna plaża przekształcona z plaży o czarnym, wulkanicznym piasku w plażę o złocistym piasku przywiezionym z Sahary. Dla ochrony przed falami zbudowano falochron. Na miejscu znajdziesz darmowy parking, prysznice oraz różnego rodzaju knajpki i bary oferujące przekąski i napoje. Niestety z braku czasu, nie udało nam się wjechać na punkt widokowy na punkt widokowy Mirador de Las Teresitas, by podziwiać widok na plażę z lotu ptaka (zdjęcie z pixaby)

Plaża Los Cristianos
W południowej części wyspy, w gminie Arona, możesz rozkoszować się urokami plaży Los Cristianos. Plaża ta przyciąga turystów złotym piaskiem i bogatą ofertą rozrywkową. To typowa plaża miejska. W najbliższym jej otoczeniu wzdłuż promenady znajdziesz wiele restauracji, kawiarni, barów oraz sklepów.
