MADERA

2024

Co warto zobaczyć na Maderze!

Dużo by można pisać na temat położenia i warunków klimatycznych tej portugalskiej, wulkanicznej wyspy na Oceanie Atlantyckim. Na pewno jej usytuowanie i te subtropikalne warunki sprawiają, że Madera to wyspa wiecznej wiosny, dlatego to idealne miejsce na urlop o każdej porze roku. Zawsze zielona, z temperaturami od 22-27 stopni w ciągu dnia z niezwykłymi krajobrazami oferuje wiele atrakcji, zarówno dla miłośników spokoju, relaksu w otoczeniu przyrody jak i dla tych szukających aktywnego wypoczynku. Maderę warto odwiedzić ze względu na:

  • wulkaniczny krajobraz z malowniczymi lewadami
  • klify i przepiękne wodospady
  • naturalne baseny lawowe i egzotyczną roślinność
  • magiczny, mglisty las Fanal wpisany na listę UNESCO
  • Ponta de São Lourenço
  • najpopularniejszy szczyt Pico Arieiro z trasą na Pico Ruivo
  • Câmara de Lobos – wioska Winstona Churchilla
  • Ribeira da Janela
  • Monte Palace w Funchal najpiękniejszy ogród jaki zwiedzałam do tej pory

Funchal – stolica Madery

Zawsze uważałam, że same stolice wysp nie mają zbyt wiele do zaoferowania, że są przereklamowane (nie mam tu oczywiście na myśli wielkich stolic jak Paryż, Rzym czy Londyn, wobec nich mam inne oczekiwania). Często, w trakcie moich podróży okazywało się, że o wiele mniejsze miasteczka miały więcej do zaoferowania niż „stolica” ze względu na swoją zabudowę, klimatyczne uliczki, rodzinne restauracje i tawerny, panującą atmosferę, czy życzliwych ludzi. Jednak Funchal to co innego! Tu naprawdę jest co robić. Musisz wiedzieć, że jedynym płaskim miejscem jest sam port i promenada, która biegnie od muzeum CR7 aż do kolejki Teleferico. Wszędzie jest pod górkę lub w dół. Wąskie, kręte uliczki wielokrotnie przyprawiały mnie o zawał, a parkowanie auta na tak stromej ulicy to już wyższa szkoła jazdy.

Rua de Santa Maria

Uwielbiam wszelkiego rodzaju murale i graffiti, zwłaszcza kiedy skłaniają do refleksji i pozytywnie wpływają na odbiór danego miejsca. Taką sztukę uliczną znajdziesz w centrum Funchal na ulicy Santa Maria. I pomyśleć, że kiedyś było to miejsce niebezpieczne znane z przestępczości. Władze miasta, w celu jego wypromowania i otwarcia bram dla lokalnej kultury i sztuki, w ramach projektu „Sztuka Otwartych Drzwi” zaangażowały lokalnych artystów do stworzenia swoich dzieł na nietypowym płótnie – podniszczonych, starych drzwiach. 

Obecnie Rua de Santa Maria bogata w te uliczne, kolorowe dzieła obfituje również w liczne restauracje, sklepiki z pamiątkami i małe galerie sztuki. Miejsce warte odwiedzenia w 100%! Na samym końcu ulicy znajduje się żółty fort Sao Tiago, który kiedyś chronił wybrzeże przed piratami. Znajduje się w nim muzeum i restauracja z tarasem. Polecam również przejść się uliczką / deptakiem Avenida Arriaga w kierunku katedry. Znajdziesz tu mnóstwo kawiarni, restauracji czy winiarni. My trafiliśmy na czas kiedy kończył się regionalny Festiwal Sztuki w Funchal i ulica Arriaga przepełniona była małymi dziełami. Na lunch zatrzymaj się w portugalsko-włoskiej restauracji Portaliano, serwującej przepyszną pizzę, makarony czy bruschettę. Do tego wspaniała obsługa.

Kolorowe drzwi na Santa Maria w Funchal

Monte Palace i Teleferico

Funchal jest znane z dwóch ogrodów: Jardim Botanico i Monte Palace Madeira By je odwiedzić musisz się dostać na wzgórze Monte. Do tej dzielnicy dostaniesz się samochodem, autobusem lub kolejką linową Teleferico.

Bilet w jedną stronę to koszt 12 EUR, w dwie strony 18 EUR. Sama przejażdżka trwa jakieś 15 minut, a w trakcie podróży możesz podziwiać widoki na miasto Funchal i ocean. Na mnie ta kolejka nie zrobiła spektakularnego  wrażenia więc jeżeli chcesz zaoszczędzić parę EUR, polecam 30 minutową podróż lokalnym autobusem (linia 22, kierunek na Babosas) za 2 EUR, a przejażdżkę kolejką zrób za 5 EUR w obie strony w Achadas da Cruz. Tam naprawdę warto!

Wracając do ogrodów. Trochę poczytałam i stwierdziłam, że odwiedzamy tylko jeden z ogrodów – Monte Palace. Faktycznie muszę przyznać, że był to jeden z piękniejszych ogrodów, które miałam okazję zobaczyć. To miejsce to połączenie, natury z kulturą i sztuką. Tropikalna roślinność, muzeum minerałów i sztuki afrykańskiej oraz wplecenie wielu elementów charakterystycznych dla sztuki chińskiej i japońskiej jak pagody, mostki, wodospady, strumyki czy rzeźby to prawdziwa uczta dla zmysłów.

Centrum ogrodu to jezioro z wodospadem oraz przepięknymi flamingami i Pałac Monte. Atrakcją ogrodu są na pewno ceramiczne mozaiki umieszczone wzdłuż ścieżek spacerowych oraz rzeźby. Na końcu ogrodu znajduje się kawiarnia, gdzie skosztujesz maderskiego wina, które jest w cenie biletu. Samo zwiedzanie ogrodu zajmie Tobie około 3 godzin.

Ogród Monte Palace Madeira

IMG_2363

Po zwiedzaniu ogrodu, do centrum Funchal wróć tradycyjnymi, maderskimi, wiklinowymi saniami – toboganami, prowadzonymi przez dwóch, ubranych na biało carreiros. Buty carreiros to hamulce. Ich podeszwa wykonana jest ze specjalnej gumy, dzięki czemu są w stanie zatrzymać sanie i sprawnie nimi manewrować na zakrętach. Zjazd sankami na śniegu to żadna nowość, ale zjazd asfaltową ulicą, mijając zaparkowane samochody i pieszych z prędkością do 37km/h to już ekscytujące przeżycie.

Tobogan

Tobogany na swojej trasie mają pierwszeństwo. Sama trasa ma jakieś 2 km, trwa jakieś 5-10 minut i prowadzi przez kręte uliczki. Atrakcja jest tak popularna wśród turystów, że nastaw się na stanie w kolejce po bilety. Bilet za 2 osoby to koszt 35 EUR i warto mieć z sobą gotówkę, gdyż w naszym przypadku terminal był zepsuty, a w okolicy nie znajdziesz żadnego bankomatu. Na mecie toboganów, możesz skorzystać z taxi, które zwiezie Cię na dół do centrum lub odbyć 40 minutowy spacer. Ostrzegam jednak, że spacer jest stromą ulicą i kolana mocno dostają w kość.

Mercado dos Lavradores

Na rogu ulic Rua Brigadeiro Oudinot i Rua Hospital Velho znajduje się Mercado dos Lavradores, czyli funkcjonujący od lat targ, na którym kupisz owoce, warzywa, lokalne rośliny, kwiaty, przyprawy, miody, alkohole i ryby (furorę robi tu espada czyli pałasz czarny, trochę przypomina węgorza oraz ogromny tuńczyk). Od samego wejścia zobaczysz ubrane w lokalne stroje kwiaciarki, które pracują tu chyba od zawsze (ich wygląd na to wskazuje). Centralny plac to stragany z niezwykłymi owocami i warzywami. Niezwykły jest nie tylko ich smak np. pomarańcza o smaku gruszki lub banan o smaku ananasa ale niezwykła jest ich cena. Jest nawet 5 krotnie wyższa niż na straganie dwie ulice dalej. W tym miejscu uważaj na natarczywych sprzedawców, którzy czarują jak mogą, dając do spróbowania owoce, by tylko zarobić na naiwnych turystach. Samo miejsce warto zobaczyć, natomiast jeżeli ktoś wcześniej odwiedził wspaniałe targi we Włoszech lub słynny targ La Boqueria w Barcelonie, będzie rozczarowany.

Sztuka uliczna w Funchal

Madera i kult Cristiano Ronaldo

Aeroporto da Madeira Cristiano Ronaldo, muzeum CR7 w Funchal, gdzie się właśnie Ronaldo urodził, no nie da się ukryć, że piłkarz jest najbardziej znanym, Ambasadorem wyspy.  Maderyjczycy go uwielbiają nie tylko za jego sportowe osiągnięcia w piłce nożnej ale przede wszystkim za jego finansowe wsparcie w rozbudowę i promocję Madery. Podobno piłkarz regularnie przekazuje różnego rodzaju dotacje jak np. na odbudowę po pożarach domów czy oddziały intensywnej terapii podczas pandemii Covid19. Gdzieś przeczytałam, że być na wyspie i nie odwiedzić muzeum Cristiano Ronaldo to tak jak być w Memphis i nie zobaczyć domu Elvisa Presleya. 

No cóż, pomnik widziałam, muzeum sobie podarowałam, ale w trakcie podróży trafiłam całkiem przypadkiem na dziwne muzeum, sanktuarium poświęcone między inny Presley’owi. Na mapie oznaczone jako Elvis i Ronaldo Sanctuary. Oprócz kolekcji zabytkowych przedmiotów, zdjęć, plakatów różnego rodzaju znajduje się tutaj kapliczka poświęcona A.Sousa (nie mam pojęcia kim była ta osoba). Ktoś zadał sobie trochę trudu by to wszystko umieścić w jednym miejscu. Absolutnie nie zbaczaj z trasy by specjalnie tu zawitać ale jak po drodze, to czemu nie.

Miasteczko Winstona Churchila

Camara de Lobos to urocze, klimatyczne miasteczko, gdzie w zatoce zakotwiczone są kolorowe kutry rybackie, zwane  „xavelhas”. Sam premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, tak zafascynował się zatoką, portem i łódkami, że na jednym z tarasów widokowych spędził wiele godzin malując swoje obrazy. Dlatego mówi się, że Camara de Lobos to miasteczko Winstona Churchilla. W porcie widnieje mural-rzeźba wykonana przez portugalskiego artystę Arturo Bordalo przedstawiająca wykonaną z odpadów komunalnych fokę.

Generalnie polecam spacer po uliczkach Camara de Lobos i zwrócenie uwagi na różne łańcuchy, które są rozwieszone pomiędzy budynkami. To bardzo pomysłowe dekoracje stworzone recyklingu, a także plastikowe butelki, puszki. Celem jest zwrócenie uwagi na środowisko, ocean i czy faktycznie musimy zużywać tyle śmieci.

Bar filhos d'mar

IMG_2297

W tej małej wiosce rybackiej Câmara de Lobos, znajduje się Bar Filhos d’Mar, w którym oprócz skosztowania oryginalnej maderskiej ponczy zobaczysz pokaźną kolekcję pamiątek po piłkarzu Ronaldo, do tego z oryginalnymi autografami. 

IMG_2296

Dekoracje z recyklingu w Camara de Lobos

Cabo Girao

W niedalekiej odległości od Camara de Lobos znajduje się Cabo Girao – uważany za najpiękniejszy punkt widokowy na wyspie, z przeszklonym tarasem i widokiem na ocean i Funchal. Choć widok z klifu jest na pewno spektakularny, sama szklana podłoga tarasu mogłaby być bardziej zadbana, tak aby widok w dół budził jeszcze większe emocje. Tym bardziej, że ta atrakcja jest płatna 2 EUR od osoby.

Ponta do Garajau

Zaledwie jakieś 8 km od Funchal znajduje się punkt widokowy z posągiem Chrystusa skierowanym w stronę oceanu – to właśnie Ponta do Garajau. Tak jak w Rio de Janeiro, Chrystus wita przybywających otwartymi ramionami. Przed pomnikiem znajduje się ścieżka, którą dotrzesz na koniec półwyspu i dzięki temu zobaczysz figurę z innej perspektywy. 

Ponta de Sao Laurenco

IMG_7598

Nie będę ukrywać, że zarówno sam szlak jak i towarzyszące widoki na Ponta de São Lourenço (Św. Wawrzyńca), najdalej wysuniętego półwyspu Madery, zrobiły na mnie największe wrażenie. Półpustynny klimat, brak drzew, wulkaniczne klify i skały, urwiska, czasem naprawdę wąskie przewężenia to spory kontrast z zielonymi szlakami levad. Sama trasa jest średnio trudno, ale warto mieć dobre, trekkingowe buty (nawet gdy nie ma deszczu, na drobnych kamieniach można się poślizgnąć zwłaszcza przy zejściu), kurtka na wiatr i krem z filtrem (bolesne efekty spalonego karku poczuliśmy dopiero wieczorem). 

Długość trasy w jedną stronę na najbardziej wysunięty punkt to jakieś 4 km. Przy parkingu przed wejściem na szlak jest znak z informacją o 3 km natomiast jest to odległość do Casa do Sardinha – restauracji ukrytej wśród palm. To oficjalny koniec, rekomendowanej trasy. Dalej idziecie na własną odpowiedzialność gdyż widnieje tabliczka o zakazie. My oczywiście idziemy dalej, choć podejście jest strome i bardziej intensywne. Uwieńczeniem szlaku jest magiczny widok na półwysep i dwie  wysepki: Cevada oraz Farol .W drodze powrotnej, skręcając od Casa do Sardinha w lewo, dotrzesz do portu Sardinha gdzie można nurkować, wynająć kajaki lub zamówić powrotny rejs.

Półwysep św. Wawrzyńca

Miradouro do Guindaste

Jeden z piękniejszych punktów widokowych na Maderze, zwłaszcza na północno-wschodnim wybrzeżu wyspy, położony na jednym ze zboczy Foz da Ribeira do Faial.  Pod koniec sierpnia 2022 r. oddano do użytku dwie szklane platformy widokowe rozciągające się nad samym oceanem. Adrenalina podskakuje na sam widok rozpryskującej się na skałach, tuż pod twoimi stopami wody.

Chatki Santana

Planując podróż na Maderę, na pewno znajdziesz informacje o uroczych, kolorowych, trójkątnych domkach ze spadzistymi, pokrytymi strzechą dachami. Są symbolem nie tylko miasteczka Santana ale i całej wyspy. Casas de Colmo ze swoimi czerwonymi drzwiami, niebieskimi ramkami wokół okiennic i futryn drzwi wyglądają trochę jak z bajki.

To przykład dawnej architektury, jaka dominowała na terenach rolniczych wyspy. Obecnie domki te zostały przekształcone na sklepy z pamiątkami, a w jednym z nich znajduje się kwiaciarnia. Kolorowe, bardzo zadbane miejsce, pięknie udekorowane kwiatami grządkami. Wiele czasu tu na zwiedzanie nie potrzeba. My razem z parkowaniem spędziliśmy tu jakieś 30 minut.

IMG_1940
IMG_1946

Pico do Arieiro

Nie będę ukrywać, iż moje oczekiwania co do widoków z tego szczytu były bardzo wysokie. Niestety nie dopisała nam pogoda. To miał być mój najpiękniejszy wschód słońca, jaki kiedykolwiek miałam zobaczyć. Pobudka o 5 rano, wyjazd z Funchal przed 6 i 40 minutowa podróż samochodem w całkowitej ciemności, krętymi uliczkami na parking pod znajdujący się przy Pico do Arieiro i…. Cóż, wiatr i mgła, a do tego przeszywający ciało chłód (pomimo 4 warstw ubrań na sobie). Na szczycie jakieś 5 stopni, gdzie w Funchal było 18.

IMG_2327

Od samego początku nie mieliśmy w planach przejścia całej trasy na Pico Ruivo (czyli 5,6 km w jedną stronę), a tylko połowę i powrót. Kiedy okazało się, że ten wspaniały wschód słońca to delikatnie mówiąc niewypał, w głowie miałam różne myśli od takich, że odjeżdżamy i rezygnujemy z dalszej, pieszej wędrówki po takie, że może wrócimy tu następnego dnia. Ponieważ czytałam, że niektórzy turyści, dla tego cudownego wschodu, przyjeżdżają na Pico do Arieiro nawet trzykrotnie, ostatecznie stwierdziliśmy, że skoro już jesteśmy tak wcześnie rano, to pokonamy choć część trasy i zobaczymy jakie widoki jeszcze przed nami.  

IMG_8088

Na szczęście mgła delikatnie zeszła, wiatr trochę ustąpił. W kierunku Pico Ruivo, szlakiem PR1, noszącym nazwę Vereda do Areeiro przeszliśmy jakieś 1,5 km. Minęliśmy niesamowity punkt widokowy Ninho da Manta – skalną półkę wisząca nad przepaścią. Pierwszy fragment prowadzącego do niej szlaku nie jest intensywny choć do pokonania jest trochę schodów. Trasa w większości wyłożona jest płaskimi kamieniami. Wysiłek nie był wielki, a wrażenia super. Następnie przeszliśmy przez Pedra Rija obłędne przejście przez szczyt grani! Pokonaliśmy jeszcze jakieś 200-300 metrów i zawróciliśmy.

Mimo wszystko, widoki okazały się przepiękne i warto było zostać bo niesmak po kiepskim wschodzie słońca gdzie wyobrażałam sobie soczyście pomarańczowe niebo i chmury pod stopami delikatnie minął.

Magiczny Las Fanal na maderze

Zdecydowanie Las Fanal na Maderze należy do moich ulubionych miejsc. W moim osobistym rankingu zajmuje 1 lub 2 miejsce (tu mam dylemat bo półwysep św. Wawrzyńca również skradł moje serce). To miejsce trzeba zobaczyć, poczuć i każdemu tym razem życzę dużej mgły! Jak na ironię, im większa, gęstsza mgła oraz gorsza widoczność, tym las wygląda piękniej! Wbrew pozorom las Fanal jest rzadki, ale przechylone, dziwacznie poskręcane drzewa, mające ponad 800 lat wraz z ich wystającymi, pojedynczymi gałęziami nadają tajemniczości i tworzą magiczna aurę. Gdzieś w oddali słyszysz muczenie krów, choć ich nie widzisz. Czasem napotkasz mijających niczym duchy-zjawy innych turystów. Czasem coś zaszeleści, czasem usłyszysz szum wiatru lub poczujesz krople deszczu. Taki tu o to panuje klimat. Nic dziwnego, że las ten został wpisany na Listę światowego dziedzictwa przyrodniczego UNESCO. Żadna ze mnie romantyczka, ale ten prastary las zadziałał na wszystkie moje zmysły.

Las Fanal

Skały da Ribeira i da Janela

Na plaży, tuż przy miasteczku Ribeira da Janela znajdują się charakterystyczne dwie strzeliste skały Ilheus da Ribeira i Ilheus da Janela.  Wystają z oceanu, a fale rozbijają się o nie z ogromnym hukiem. Naukowcy twierdzą, że powstały tysiące lat temu wskutek erozji wietrznej i wodnej. Z parkingu, na prawo znajdują się schody prowadzące na mały taras widokowy. Miejsce to jest bardzo fotogeniczne a tłumów turystów nie spotkaliśmy. Kawałek dalej znajduje się  urocza promenada spacerowa nad brzegiem oceanu, którą dotrzesz do kolejnych naturalnych basenów Piscinas Naturais do Seixal. My zatrzymaliśmy się tutaj na lunch w małej, lokalnej restauracji Las Caraibas z przepięknym widokiem na ocean. Jedzenie przepyszne.

Porto Moniz

Porto Moniz to miasteczko, które słynie z niezwykłych skalnych basenów – Piscinas Naturais oraz spienionych fal Atlantyku roztrzaskujących się o klify. Baseny powstały na skutek zastygania wpadającej do oceanu lawy. Tutaj możesz skorzystać z płatnego kąpieliska, strzeżonego przez ratowników i wyposażonego w prysznice, przebieralnie i łazienki.

300 metrów dalej tuż przy Oceanarium znajdują się bezpłatne baseny, bardziej dzikie, naturalne, gdyż powstały w zasadzie jako zgłębienia skał wulkanicznych. My akurat nie skorzystaliśmy z kąpieli gdyż woda była lodowata.

Punkt widokowy Véu da Noiva

Przy starej drodze, łączącej kiedyś Sao Vicente z Seixal znajduje się punkt widokowy Véu da Noiva Viewpoint, który stanowi idealne miejsce do podziwiania z odległości wodospadu. Nazwa wodospadu pochodzi od efektu, jaki tworzy woda spadająca z wysokiego klifu, przypominając welon panny młodej. Droga pod sam wodospad jest zamknięta, cała zarośnięta i raczej od wielu lat nieuczęszczana.

Garganta Funda

Wędrówka nad sam Wodospad Garganta Funda (głębokie gardło) również nie należy do trudnych. Dojście na punkt widokowy zajmuje jakieś 10 minut (600m w jedną stronę). Sam Wodospad Garganta Funda wysoki na 140 metrów wkomponowany jest pomiędzy wzgórza. My będąc w czerwcu trafiliśmy na moment, kiedy to nie było wody. Wodospad wysechł. Z punktu widokowego, mała ścieżka prowadzi na sam klif. Stąd widać również historyczną latarnię morską Ponta do Pargo, która stoi na szczycie klifu o wysokości 290 metrów. My podjechaliśmy pod samą latarnię na kolejny punkt widokowy, Ponta da Vigia, najbardziej na zachód wysuniętym przylądku wyspy.

IMG_2576

Achadas da Cruz

Achadas da Cruz to mała wioska znajdująca się w północno zachodniej części wyspy w regionie Porto Moniz. Dostaniesz się do niej korzystając z kolejki Teleférico das Achadas da Cruz.  To najbardziej stroma kolejka w Europie, wysoka na 451 metrów, o nachyleniu 98 procent. Bilet w obie strony to zaledwie 5 EUR.  Sam zjazd i wjazd tą kolejką robi mega wrażenie, a co dopiero widoki!

Na dole czeka na ciebie zbudowana z kostki brukowej ścieżka spacerowa, która prowadzi wzdłuż oceanu i małej wioski. Miejscowi mają tu swoje chatki i maleńkie pola uprawne. Spokój, wiatr we włosach i szum oceanu, taki tu panuje klimat. Przepiękne miejsce, które naprawdę polecam.

Skały da Ribeira i da Janela

Na plaży, tuż przy miasteczku Ribeira da Janela znajdują się charakterystyczne dwie strzeliste skały Ilheus da Ribeira i Ilheus da Janela.  Wystają z oceanu, a fale rozbijają się o nie z ogromnym hukiem. Naukowcy twierdzą, że powstały tysiące lat temu wskutek erozji wietrznej i wodnej. Z parkingu, na prawo znajdują się schody prowadzące na mały taras widokowy. Miejsce to jest bardzo fotogeniczne a tłumów turystów nie spotkaliśmy. Kawałek dalej znajduje się  urocza promenada spacerowa nad brzegiem oceanu, którą dotrzesz do kolejnych naturalnych basenów Piscinas Naturais do Seixal. My zatrzymaliśmy się tutaj na lunch w małej, lokalnej restauracji Las Caraibas z przepięknym widokiem na ocean. Jedzenie przepyszne.

IMG_2169

Czarna plaża w Seixal

Praia do Seixal znana jest z przepięknych widoków i plaży o ciemnym piasku, który wynika głównie z bazaltu. Plaża jest niewielka, z jednej strony otoczona falochronem, a z drugiej skalnym klifem z wodospadem.  Mocno Instagramowe miejsce, które myślę, że zyskuje znacznie więcej wcześnie rano przy wschodzie słońca lub wieczorem, gdy nie ma już plażowiczów.

Ruínas de São Jorge

Szukając trasy Ponta De São Jorge, dość wymagającej ze względu na szlak zboczem klifu nad oceanem, przepaście i zerwaną drewnianą kładkę, trafiliśmy do ruin po młynie trzciny cukrowej. Z tych starych budynków charakterystyczna jest kamienna brama z widokiem na ocean. Tuż przy ruinach i bramie  znajduje się kameralna plaża, oraz baseny przy restauracji Calhau z kuchnią portugalską. Miejsce ciche i spokojne, nie tak popularne wśród turystów. 

Caskata dos Anjos

Caskata dos Anjos to jeden chyba z najbardziej popularnych na Maderze wodospadów. Nazywany Wodospadem Aniołów, spada bezpośrednio na drogę publiczną. Przejeżdżają przez niego auta, a turyści robią zdjęcia na jego tle bądź bezpośrednio pod nim. To miejsce bardzo popularne, instagramowe i ciężko zrobić zdjęcie bez innych turystów. Nam i tak się udało, że nie było ogromnych tłumów czekających w kolejce do zdjęcia.

IMG_2657

Levada do Moinho – Levada Nova

Wejście na szlak do Levady Nova i Moinho znajduje się tuż przy kościele Igreja da Lombada. Znajdują się tu drogowskazy ale turyści i tak ich nie widzą i błędnym wzrokiem szukają pomocy wśród mieszkańców. My sami nie byliśmy przekonani czy obraliśmy dobry kierunek.

Cały szlak biegnący dwoma lewadami ma łączną długość ok. 8,5 km. Trasa przebiega na płaskim terenie ale momentami bywa bardzo wąsko no i stromo. Po kilku minutach dojdziesz do schodów prowadzących w górę. Polecam zrobić sobie pętlę: iść dolnym szlakiem (Moinho), a wrócić górą (Nova). Idąc lewadą dolną Moinho dojdziesz do kaskady, którą przejdziesz po kamiennych stopniach. Bardzo urokliwe miejsce.

Levada Nova

Idąc dalej prosto dotrzesz do schodów. Właśnie w tym miejscu trzeba wspiąć się na wyższą część lewady, by udać się w drogę powrotną mijając Levadę Nova. Już po kilkunastu metrach dojdziesz do największej atrakcji – Wodospadu Nova i spaceru w wydrążonym tunelu, w całkowitych ciemnościach (obowiązkowo włącz latarkę w telefonie). W tym miejscu możesz założyć kurtkę przeciwdeszczową jeżeli oczywiście nie masz zamiaru się zmoczyć.

Przejście pod wodospadem, który spływa dwoma strumieniami jak i samym tunelem naprawdę robi wrażenie. Widoki super. Trasa powrotna wydaje mi się bardziej spektakularna. Znajdujesz się znacznie wyżej, a po prawej stronie, wzdłuż wąskiej lewady cały czas masz urwisko.

To miło, że gdzie nie gdzie są zamontowane barierki, które mają Tobie zapewnić bezpieczeństwo. Osobom z lękiem wysokości stanowczo odradzam ten szlak. Na pewno nie jest to trasa dla osób z małymi dziećmi!

Levada do Risco i Levada 25 Fontes

Oba szlaki rozpoczynają się na drodze (ER 110) gdzie na parkingu zostawiasz auto. Przed Tobą pierwsza część trasy czyli jakieś 2,4 km asfaltową drogą do domku Rabacal. Możesz skorzystać z kursującego busa między parkingiem a leśniczówką (koszt 5 EUR w jedną stronę). My, dzięki tej opcji zaoszczędziliśmy czas i pominęliśmy monotonny powrót pod górkę. Przy chatce następuje rozwidlenie na szlak PR 6.1 czyli Levadę do Risco i PR 6.0 Levadę 25 Fontes.

Najpierw zdecydowaliśmy się na trasę Levadą do Risco (kolejnym razem zrobiłabym odwrotnie). Levada do Risco to łatwy, wygodny, szeroki szlak, gdzie nie ma żadnego problemu z wymijaniem się turystów na trasie. W obie strony liczy jakieś 2 km i prowadzi do imponującego wodospadu, który ma ponad 100 metrów. Powstaje z deszczu, który pada na Płaskowyż Paul da Serra. Na końcu trasy jest punkt widokowy na wodospad i wzgórza.

Levada das 25 Fontes

Levada das 25 Fontes inaczej „25 Wiosen” to dłuższa i trudniejsza trasa. Do pokonania są w dużej mierze schody zarówno w dół jak i do góry oraz bardzo wąskie lewady, gdzie naprawdę ciężko czasem wyminąć się z innymi. Część tej trasy oznaczona jest jako jednokierunkowa.

Na końcu szlaku czeka Cię kolejny wodospad i kilkanaście strumieni spływających po zboczu do małego, naturalnego basenu. Niby powinno być  25 źródeł, ale jest ich znacznie więcej. Sam wodospad schowany w gęstym lesie wawrzynowym jak dla mnie nie był zbyt imponujący, natomiast trasa prowadząca do niego w przepięknych tunelach drzew i krzewów nad głowami już zdecydowanie tak.

Rota da Banana

Rota da Banana (Banana Route) to szlak wzdłuż plantacji bananów w małej miejscowości Madalena do Mar tuż nad brzegiem oceanu. Na samą plantację dostaniesz się z kilku wejść. Na pewno jednym wejściem weszliśmy a innym wyszliśmy. To taka szybka i łatwa trasa, egzotyczny spacer wzdłuż palm z ogromną ilością bananów. Banan jest jednym z najbardziej popularnych owoców wyspy.

W kuchni maderskiej banany są tak popularne jak u nas ziemniaki. Tutaj nawet rybę serwuję w bananie! Po spacerze polecam zatrzymać w jednej z lokalnych kawiarni z widokiem na sam ocean.

Widok na plażę z knajpki Taberna Madalena do Mar